piątek, 21 grudnia 2007

Kultura

tygodnie wyznacza m.in. piątkowa Kultura. Kazda przynosi nowe nazwiska skrupulatnie kopiowane pozniej do soulseeka albo do podręcznej pamięci i utrwalane potem przez wizytę w empikach. Tym razem: na okladce Tilda Swinton (bo w Opowiesciach Narnijskich, dzięki którym wchodziw szeregi superstar, poza tym androgyniczna muza duetu Victor & Rolf), Shantel ( i znów pada porównianie do Beirutu, temat na osobny wpis), Bukovina CLub, stary wywiad z Bono z 1997 (bo co? bo niby zawsze muszą być swieżynki?), Hal Duncan, wystawa w muzeum karykatury. I jak wisienka na torcie recenzja plyty Agnieszki Wlodarczyk. Czytanie recenzji Marcina to przyjemnosc jeszcze innej kategorii. Jest jak maszyna, wrzucasz plytę, i niezaleznie, czy dobra czy nie, dostajesz gwiazdorski popis inteligencji recenzenta. Z radosnym podnieceniem i jednoczesnie, gasnącym ;-P, poczuciem lojalnosci wobec pracodawcy-wydawcy, wysylalam mu plytę Ewy Bem. Chcial byc mily, mial ją wrzucić do nowosci...

Kazdemu wydaniu towarzyszy oddech ulgi: ufff, jeszcze w tym tygodniu się udalo. To dodatek na maksa niszowy, nijak nie mający się do reszty Dziennika. Jezeli chodzi o rynek mediów nie bardzo mający rację bytu. Bo jakiego adresata ma polstronnicowa recenzja plyty Disco Partizani Shantela, w której mowa o takich artystach jak Beirut, Boom Pam ( byli na Off Festivalu 2007), Taraf de Haidouks (swietni na soundtracku filmu, swietnego ;-), Czlowiek, który plakal), gdzie padaja porównania do Rachida Taha (no dobra do Manu Chao tez)?.

środa, 19 grudnia 2007

Top Teny

Prasa grudniowa pelna podsumowan minionego roku. Najwazniejsze wydarzenie w mediach,w reklamie; czlowiek roku, slowo roku, gadzet roku, koncert roku, gafa roku, najbardziej kontrowersyjne wydarzenie, zbrodnia, rozstanie. Biale okulary jako must-have-accesorie obok Darfuru. Magazyn Time do tej listy dorzucil: najlepsze realizacje architektoniczne, m.in.:



Pawilon przy Nelson-Atkins Museum of Art w Kansas City



Federal Building w San Francisco



i Olympic Sculpture Park w Seattle.

Jest też nowa realizacje Franka Gehry'ego w Nowym Jorku:



Wsród muzyki króluje Amy, Feist, tez moje top teny. Nie moge zrozumiec obecnosci na tej liscie Rhianny. Moze Adam G mi powie? W koncu skoczyl studia muzyczne ;p



My moon my man So changeable and Such a loveable lamb to me ... Take it slow Take it easy on me And shed some light Shed some light on me please ...

Ksiega Janion

Spotkanie w red. krytyki politycznej z okazji ukazania się Księgi Janion. Fascynujace spotkanie, skrzące się od iteligentnych dowcipów. Janion i jej dwie galęzie uczniow: warszawska (m.in. Marek Bieńczyk (my love)) i gdanska (m.in.Stanislaw Rosiek - uczen i szef wydawnictwa Slowo Obraz Terytoria*). Laudacja Izabeli Filipiak, potem teleturniej prowadzony przez Szczuke na temat zycia i ksiazek MJ.
Relacjonuję: Lewicowi intelektualisci bawią sie swietnie, bezpretensjonalnie i bez zadęcia.
Czego się dowiedzialam, uswiadomilam sobie, ukonstytuowalam:
- że róże dzielą się na wolowe i drobiowe ( te herbaciane)
- że KS jest tez leworęczna, też ;-) (tak jak dziesiątki pracownic sklepów mięsnych ale poczucie wspólnoty mamy z wybranymi)
- że o honorze zwyklo się mówić w kontekscie mężczyzn, kobiety mają zwykle "czesć", cos, co można im odebrac, mimo ich chcenia lub nie. Aktywne kontra pasywne.
- że polskie spoleczenstwo ma wciaz nieprzepracowane 2 UTRATY, rzutujące na jego losy, to Utrata Zydów i Utrata Slowiańszczyzny (wyparcie korzeni).
- ze jednym z naszych narodowych kompleksow jest niespelnione pragnienie kolonializmu ziem wschodnich, utrata kresow etc
- ze MJ ma wytyczony proces za umieszczenie na okladce swojej ksiazki "Wobec Zla", Rejtana z wapmirzymi zębami. (W polskim patriotyzmie istnieje ciemna strefa, granicząca z sacrum, obłędem i śmiercią samobójczą. W momencie zagrożenia bytu ojczyzny przez przemoc i zło objawiają się „szaleni” polscy patrioci. Ich archetypicznym wręcz wyobrażeniem jest Rejtan. I Gombrowicz, i Miłosz zarzucali kulturze polskiej, że chyłkiem wymija problem zła, że nie chce się do niego wprost ustosunkować, a jeśli to czyni, to bardzo jednostronnie, że nie dostrzega jego wymiarów metafizycznych.

Jak w kontekscie polskiego szalenstwa rozumiec akty czeskich Pochodni,Jana Palacha, Zdenka Adamca? Bez spazmow jak polskie, z przerazajacym brakiem odwrotu... ? Jak to jest z Utratą Sowiańszczyzny u innych? Czy nie jest tak, że cala Europa Srodkowo Wschodnia cierpi na zbiorową amnezję? Tematy do rozwazenia.

* ksiazki, ktore warto kupowac dla formy. Na pólce prezentują się lepiej niż zlocone wydanie Trylogii.Niezwykle w tresci, zagubiony, zapomniany kanon humanistyki.
** ksiazki do kupienia, niekoniecznie S-O-T: koniecznie Ksiega Janion, Niesamowita Slowianszczyzna,

poniedziałek, 17 grudnia 2007

z dubravki

Za Dubravką, z Timothy Bewes, Cynicism and Postmodernity: analizując obsesje kulturowe naszych czasów, dochodzi do wniosku, że jedną z najważniejszych w ostanim dziesięcioleciu jest obsesja na tle szczerosci. Media (...) przerobily postmodernistyczny Zeitgeist na epokę uczciwosci - the age of honesty. Szczerosc jako wiarygodna etykieta rynkowa zastąpila rozum i subtelnosc. Stragany polityczne, kulturowe i medialne zalane zostaly mnóstwem produktow, których jedyną zaletą jest deklaracja wlasne autentycznosci.

dominacja kultury konfesyjnej i yes-sayerów, potakiwaczy, wesolym, afirmującym, niestwarzajacych problemów.

w królestwie banalu sukcesu nie zapewnia ksiązka ale publicznosc, powiedzial Nabokov

Opinia o Alchemiku ( ulubiony pisarz Madonny i Mandaryny): dzielo, ktore jest - jk powiadają krytycy - interkonfesyjne, transcendentalne, inspirujące, w ktróym mlóci się pustą sieczkę, ma miliony czytleników na calym swiecie. W liceum kolega ( bardzo przystojny) zapytal mnie dlaczego czytam Kolakowskiego, przeciez pisze o sprawach oczywistych.

piątek, 14 grudnia 2007

z bieczyka jeszcze cz2 LOOK AT ME!

opis idei przezorczystosci, związanego z nią zmyslu wzroku: Idea wystawy,eskpozycji, kolekcji, ujawniania wnętrza budowli jest w czasach, o których mówię,powszechna i daje oczom pelną wladzę: pokazać, zajrzeć, wejrzeć, objąć wzrokiem, niczego nie przeoczyc - to nowe imperatywy egzystencjalne i estetyczne..(...)

LOOK AT ME! reż. Agnes Jaoui, jeden z piękniejszych tytulow filmow ( sam film też niezly): spójrz na mnie, zauwaz mnie, ale i obejrzyj mnie sobie dokladnie, zjedz mnie wzrokiem.. przy zapalonym swietle...;-)))

Drugim tytulem, a moze pierwszym, zalezy, jest tytul wystawy z 1995 z Sydney, DON'T LEAVE ME THIS WAY ( Art in the Age of AIDS )......nie wymagająca komentarza.

z bienczyka jeszcze, cz1

fragment o architekturze Miesa van der Rohe, utopijnej, jak wiele z XX opartej na idei niehumianitarnej:z powodu niezwykle wysokosci scian,szczegolnego rozedrgania proporcji między nimi, a drewnianym piedestalem i dyspozycji sprzetow, nie mozna sobie wyobrazić siebie ani kogokolwiek kto by przysnal lub oddal się lekturze gazety,zajadajac przy tym bekonowe chipsy, siedząc na krzeselkach ,które dumnie tam stoją. Takie codzienne gesty domowego życia wydają się tu wręcz obsceniczne. Ten dom sprawiony zostal dla pustki. M. Bieńczyk, Przezroczystosć

Analogie z biurem MyPlace: wnętrze stworzone do powstawania, nie tyle twórczych pomyslow, co takich przynoszacych pieniądze. kazdy element budzi dystans. Czujesz sie niezrecznie jedząc jogurt z plastikowego kubeczka...na spodeczku Villeroy Boch.brrr

histeria

histeria najmocniej wiązala się z utratą. ktos mial zniknąć, nieodwolalnie, na zawsze, i litosc nad odchodzącymi mieszala się w lzach i spazmach z miloscią do nich. Lecz w chwilach najwyższego skowytu, kiedy dusila twarz poduszką i cialo rzucalo się po kocu, jakby co chwila wybuchal w nim granat, kiedy jego drzenie wstrząsalo nią tak, że czula sie rozedrganą plaską kartką, tak plaską, że nie bylo jak i za co siebie chwycić, aby powstrzymać wstrząs, stawalo się jasne, jasnocią nieswiadomą, lecz uderzającą wprost z tej drżącej kartki, ze i litosć i nawet milosc zostaly wytrząsnięte prz pierwszych lkaniach i ze ty, na kocu w tych poduszkach pozostawala ona sama rozedrgana. Ze histerii chodzilo o to drganie, o ten skowyt, o to jej pląsanie pod sklepieniem nieba, ze rozgrywalo sie ono tylko miedzy nia a pustką powietrza wokól, miedzy nią a powszechnosią, (...)Histeria uderzyla zatem pierwszy raz prawdziwie mocno, na probę generalną, tamtego ranka, blizej juz poludnia. Ojciec lezal w szpitalu, po udanej operacji, tej pierwszej, minęlo kilka dni, bylo spokojnie i dobrze (...)Powrocila parę lat pozniej, po wlasciwieostatniej rozmowie z Krzysztofem. Umówili się przed kosciolem Trzech Krzyzy, zapadal zmrok i wiedziala ze ta pustka niedizelnego wieczoru rozciagnieta jak folia na calym placu jest smutnym ostrzezeniem od jej wlasnego miasta, od jej sprzymierzenca, ktroey w dobre dni podkladal sie pod jej stopy, otaczal ja miekko ramieniem budynków gdy szla pelna radosci czy spokoju na spotkania, do kina. Mieli wstąpić do kawiarni, lecz Krzysztof byl zdecydowany. Skulil sie w sobie,przywarl do chodnika,padlo slowo"rozstac" , ktore - choc czula juz kulę w gardle - smieszylo ją swoją nienaturalnoscią, to dziecko wymawialo z dorosla miną dorosle slowo, gdzies zaslyszane. Czubkiem buta trącal jej but i byl to przeniesiony dotyk. nie chcial juz dotykać jej ręki, ramion, lecz chcial dać znak, pocieszyć, być czuly. Kopal jej but, jakby sprawdzal czy jeszcze żyje, kopal jej but, jak zdechlego kreta czy szczura, i byla tym kretem, tym martwym szczurem, którego usuwal z drogi jakis olbrzym, co wyrósl nad kupką jej ciala, olbrzymi kosciól z triumfalnym krzyzem na glowie, pochylający sie przez chwilę, by pójsc zaraz dalej, w stronę dalszego zyciaku tej swojej niedosiężnej już dla niej przyszlosci. Jeszcze niewiedziala, ze to się zdarzy, wsiadla do autobusu, skasowala starannie bilet, starannie wybrala miejsce w pustym wagonie, posrodku wejsciem a wyjsciem, starannie usiadla, rozsuwając poly plaszcza, baczac by nie muskaly podlogi. Krzyk zaczal rosnąc gdy wchodzila do domu, wylal się, gdy wieszala plaszcz. Najpierw biegala po mieszkaniu, od pokoju do pokoju, do kuchni i z powrotem, w jdenym pokoju rzucala się na lózko, lecz nie mogla ulezeć dlużej niż minutę, w drugim rzucala się na kanapę, obejmowala ją, po minucie biegla do kuchniopierala się o zlewozmywak. wypluwala pierwszą slinę, jescze te wierzchnią, wracala wielkim, kalekim krokiem, zraniony kon, do pierwszego pokoju, rzucala sie na lożko, lezala krótko, coraz krócej, trzydzieci sekund, potem juz dwadziescia. wszystko toczylo sie z duszacą regularnoscią, miejsca odwiedzane po kolei, lóżko,kanapa, zlew, lecz corazszbciej,i gdy zabraklo wreszcie czasu, rzucila sie na dywan, spazm wyrwal jej wątrobę, pierwsze wymioty chlusnęly na podlogę, wpadla do lazienki, usiadla przy muszli. przez chwile bylo lepiej, tu bylo cieplej, bardizej usiebie, brzeg klozetu dotykal jej czola niemal przyjaźnie, wstala, wyszla z lazienki, prawie snie nie kuląc. wyprostowana, odwazna i wtedy przyszla druga fala, która nie niosla jej juzwszerz mieszkania, elcz wynosila w górę, do sufitu, do lampy, do slońca, gdzie wysokowysoko, az pęknie gardlo, az otworzy się niebo, olga podskwakiwala, krzycząc, wyjac, zarzuicla sweter na glowę, slepa, wielka i tak wysoko, wielka i slepa znow opadla, teraz czolgala się i dywan byl ziemią, czarna ziemią, którą chciala się przysypać i dotykala ustami jego perskich zgrubien, wystających wzorów, lapczywie, paznokciami zdzierala kurz, dokopywala sie gliny, piasku, którym zaraz się przykryje. Fala się zwinęla, odstąpila,więc Olga wstala, oaprla się o kredens, w barku byla butelka wódki, wsunęla szyjkę glęboko w usta, pila chciwie czując od razu, jak w niej zawraca, wywoluje trzecią falę, teraz zwymiotowala nad zlewem i chciala tego, chciala wypluwać siebie jak najdluzej. Przestala krzyczeć,ból teraz od stop Az do nosa, zatrzymywał się przy oczach i zakręcał za uszy, w tył czaszki, znowu nie mogła ustać, chodziła, mniejszymi już krokami, po całym mieszkaniu, dreptała, coraz bardziej drobiła, nowa fala była miażdząca, chciała wbić ją rozmienić w drobne i Olga drobiła kroki coraz bardziej aż przystanęła, nie mogła już iść, i wbijała się, tupiąc stopami w podłogę. Ból zawracał od głowy w stronę gardła, tam się zatrzymał, pozwolił jej stanąć, znieruchomieć ,krzyczała coraz ciszej, zaczęła skomleć, głośno sapać, znowu chodziła po mieszkaniu, była węszącym psem, głośno oddychała przez nozdrza, szukała, tak, czegoś szukała, wybrała kanapę w środkowym pokoju, położyła się, przykryła kocem, spazmy, ustępowały, po godzinie, pobiegła do łazienki, długo oddawała mocz i dziwiła się że musi to robić,, wyszła i od razu pociągnęło ją w storne kanapy. Zadzwonił telefon, powiedziała: Olgi nie ma wróci jutro, i zdziwiła się zę umie mowić,czekała chwili aż będzie mogła odłożyć słuchawkę, trzy sekundy trwały nieznośnie, nie do wytrzymania. Rzuciła się na kanapę z ulgą, zaciągnęła koc, starannie, żeby żadne ramię nie wystawało.Cisza narastała, była jak odpowiedź, Olga słuchała jej, potem już tylko ją słyszała, na chwilę zasnęła i przez sen czuła, że jej prawa wielka, ciepła dłoń tuli zaciśniętą lewą piątkę, tak jakby Wielki Bóg chronił w ręku malutką planetę.
Marek Bieńczyk, Przezroczystoć

A_M_E_N, i ku pamięci. Histeria jest chorobą kobiet. Wyobrażacie sobie faceta który sie tak zwija? Ja tak, ale rzeczywistosć kulturowa nie.

wtorek, 11 grudnia 2007

I see so many little boys I wanna marry ...........



opatrujemy cudzysowem wszystko o czym myslimy, because ... Life is tough and love is rough ... Bez zbytniej stylizacji: są takie dni w miesiący kiedy dotyk kanara w metrze powoduje gęsią skórkę. A kiedy przypadkiem jestes na konferencji wójtów i starostów sytuacja robi się niezręczna ;-))) Guys you know you better watch out some girls, some girls are only about that thing, that thing, that thing....

wtorek, 27 listopada 2007

senna seria

Piątek:

Sycylia, popołudnie we chłodnym wnętrzu barokowego pałacu, późna schyłkowa forma, trochę plebejska w nadmiarze rocaillów, stiuków i giętych balustrad, kryształowych kwiatów świecznika. Nostalgia jak z filmu Lampart Viscontiego. Szczątki świata sprzed katastrofy: zgaszone barwy wyblakłych tkanin i spłowiały błękit chłodnych ścian. W środku mieści się Instytut Wzornictwa Przemysłowego (ten sam co na Świętojerskiej w Warszawie). Dotarłam tam zmęczona całodzienną wizytą mamy, z którą spędziłam czas w samochodzie. W jednym z barwnych przedsionków w kolorze ceglastym (z otwartym na błękitne foyer oknem) siedział przy knajpianym stoliku AM chwaląc się stworzonym przez siebie prototypem czytnika kart kredytowych, do metra, gimnazjonu i możliwych innych…. Piękna czerwona filcowa kulka o wielkości bili z naszytymi różnobarwnymi kwadratami.

Niedziela:

Koncert Bjork. Ścianom diodowym towarzyszą dwa wielkie słupy na których techniką holografii łączymy się z najważniejszymi gośćmi koncertu, nie wiedzieć czemu nieżyjącymi. Pojawiają się: Bjork feat. Krzysztof Krawczyk oraz Bogdan Łazuka!

Poniedziałek:

Cytadela Warszawska. W totalnej ruinie przypomina raczej zamek Krzyżtopór. W gęstwinie ceglanych korytarzy trafiamy wreszcie na przestronną salę, podłogą jest sklepienie, przez które widać piwnice. Na suficie podwieszone są stare armaty a wybite szyby wpuszczają mnóstwo światła. AS odkryła za ścianą stary pogrzebacz, uwaga: dużo krótszy niż zwykłe. Okazało się, że to przełomowe odkrycie zmienia prawdę historyczną i mniemanie o losach bitwy na Westerplatte w 39’. (dlaczego? Skąd mam wiedzieć, nie ja układam fabułę). Nie zdążyłyśmy się otrząsnąć po tym wiekopomnym odkryciu, kiedy AS zniknęła, zerwał się wiatr i śmierdzącymi szmatami zasłonił okna powodując półmrok i dość złowieszczy nastrój. Wyszłam jednym z nich, na dworze świeciło oślepiające południowe światło. Szczęśliwie akcja przeniosła się w okolice domu w Sandomierzu, z górą w tle. Zza gór promień światła przemienił się w zbliżający się obiekt. W miarę zbliżania się dało się rozpoznać kształt Chrystusa Zmartwychwstałego z dzidą w dłoni i rozwianym perizonium. Bliska sennej histerii, czy czeka mnie objawienie (byłabym słabym targetem, choć zwykle spotyka tych, co to się o to nie proszą), że może czas się obudzić i nie igrać z podświadomością postanowiłam poigrać:
Kształt się przybliżył, stanął na ziemi, okazał się małym kilkuletnim chłopczykiem.
Po czym zapytał: Zatrudnisz mnie i moją dziewczynę jak będą duży?

......
Słabe?
Mam wysłać linka do lyncha?

niedziela, 25 listopada 2007

fake

Pracownice ulicy Krokodyli, ulomne karykatury piękna. Disco porno okraszone panieńskim rechotem. Sprzedawczynie tanich perfum z centrow handlowych sięgajace (samoobsluga) po ulomne formy milosci, konczace sie postinorem w niedzielny poranek. Poranione, poronione, wadliwe, ulomne. Kobjety oferujace swoje wdzieki obok innych produktow Djor, Versache czy Channel... bez ceny minimalnej.

sobota, 24 listopada 2007

Mi

Mysle ze jestes niesamowity, dlatego wciaz o Tobie pamietam.
Ale co, jesli to ja jestem niesamowita przez swoja nieslychana pamiec?

---

kobiety dorównaly mezczyznom na wszystkich polach....niezdobyta zostala ciagle samotna wedrowka w dzikie rejony swiata.......dogonimy was jak bedziemy na tyle stare ze nikt nie bedzie chcial nam zrobic krzywdy...starych kobiet nikt nie zauwaza

czwartek, 22 listopada 2007

Konferencja

Wyklad jako idealna forma rozrywki. Masz ochote posikac sie jak szczeniak ze szczescia sluchajac profesora Porebskiego (na konferencji markietingu miejsc, sic!)
Nazywanie, opisywanie, definowanie, werbalizowanie. Zabieg intelektualny dyscypilnujacy, zbierajacy wszystko do kupy. Nawet jezeli padaja truizmy.
Podobnie przestrzen galerii, przestrzen oswojona, b-j niz rodzinny dom, gdzie jestes przybyszem z przyszlosci, intruzem ... aaaaaaaaa czy ktos tu jest snobem? ;p

środa, 21 listopada 2007

grupy terapeutyczne

spotkania we czwórkę, jak grupa terapeutyczna. Opowiadanie sprosnych dowcipow. Zarty na pograniczu pornografii. Co chcesz udowodnić? Sam przyznajesz ze nie spotykasz sie nikim od roku. To wspolne dodawanie sobie odwagi czy niemy krzyk? Krol jest nagi, a my jestesmy cholernie samotni. Przyjacióla twojej przyjaciolki nie jest twoja przyjaciolka. Rozmowy na poziomie cielesnosci sprawiaja, ze czuje sie zmieszana. brniecie w slepy zaulek

Podroz przez Niemcy

Nie moja, Wolfganga Buchnera: operowanie słowem, poezja korzystająca z zasobów i obrazów popkultury. filmy tima burtna po drugiej stronie gałek ocznych:

"Niebo, coś jakby opary, lekko błękitne, jaśnieje od środka, w takim dniu, z którego niebo wyssało wszystkie kolory jakby były trucizną"
..
Przy barze siedział gość, starszawy facet z rzadkim kucykiem, gwizdał coś przez zęby, jak wampir przywołujący szczury w starych filmach, czasami cicho skowytał
. (mistrzostwo)

..wieczne zakupy i gonitwa z coraz większą ilością toreb, połykanie czegoś w przerwie obiadowej (…) długa epicka procesja, pływałem w tym jak ciepłym basenie. Czysta, ciepła teraźniejszość.

..ze swoją czarną brodą, łysiną i okrągłymi okularami wyglądał jak Allen Ginsberg. Na wszystko, o czym była mowa przy stole, krzywił się tylko i chichotał, jakby zjadł właśnie miskę pierogów z haszyszem.
(mistrzowstwo II)

…. Tutaj był pięknym wyrzeźbionym przez pracę i pogodę mężczyzną. W Niemczech byłby strachem na wróble, włóczącym się miejskimi uliczkami. ( Czy własnie tym byłbyś, gdybys został?)

poniedziałek, 22 października 2007

STASIUK

STASIUK, DOJCZLAND:

..do Niemiec nie można pojechać bezkarnie….Nie da się z Polski do Niemiec pojechać na trzeźwo. Nie oszukujmy się. To jednak jest trauma. Nie da się do Niemiec pojechać na luzie. Jak powiedzmy do Monako, Portugalii albo na Węgry. Jazda do Niemiec to jest psychoanaliza. ……………… (...) Słowianie, Germanie ..róznimy się stosunkiem do formy, Germanie chcą ja doskonalić, Słowianie nieustannie pragną się jej pozbyć (vide Gombrowicz) jedną zamienić w drugą, porzucić obecną w nadziei, ze następna będzie wygodniejsza.
… i Tak to hula (w sensie się toczy). W Niemczech za publiczny płacz aresztują i wysyłają na leczenie. (...)
Otworzyłem okno, skopałem buty, nalałem sobie szklaneczkę i zaczałem rozmyslać o germańskim fenomenie. Zawsze tak robiłem wtych hotelach, które mi fundowali.otwierałem butelkę i rozmyslałem o germańskim fenomenie. Nie chciałem być niewdzięczny i w typowo słowianski sposób przepierdalać – było nie było – germańskiego czasu. Oprócz aktywnych żebraków austriackich, byli tez pasywni , siedzący, tacy bardziej tradycyjni, na moje oko napływoi: Słowiańszczyzna,Bałkany, czarne chustki na głowach, gesty stare jak świat, proszalne kiwanie się w tył i w przód, mistrzowsko wyciągnięte dłonie o zastygłe dłonie o rysunku zupełnie duererowskim. ( ja bym powiedziała daumierowskim, w XIX w nikt by nie pytał dau..co? jak w świezo wydanych dziennikach Iwaszkiewicza, opublikowane po raz pierwszy, po wielu latach według woli autora, co z tego, ze ciekawe jak przypisy jak dla durni, objaśnienia: Botticelli, Pulcinella) nawet nie pozwolą ci się zawstydzić, poszukać w pamięci

Żółci powinni przybywać do Europy w swoich strojach. Tak jak piękne kobiety z Indii, jak piękne kobiety z Afryki. Ortodoksyjni muzułamie mają więcej klasy, tak samo Rosjanie. Wysiadają z wielkiego tupolewa, paszporty sprawdzają im przy samych drzwiach samolotu, ale oni się nie przejmują, ryczą na cały głos w języku Puszkina i od razu widać ,zę te ciuchy od Armatniego i Prady włożyli tylko dla jaj, żeby zdezorientować europejskie straże w drodze do kasyn Monte Carlo.

ex myspace

berlin jest niewatpliwie miastem trojwymiarowym, o wielu planach..... perspektywa gemoetryczna, kolorystyczna, zabia, boczna, ukosna...... plany, które sie wzajemnie przenikaja poprzecinane wiaduktami, mostami, pociagami. ciekawe czy to sie odbija na mentalnosci mieszkancow? czy oni maja rowniez zmienna perspektywe?

wydaje sie ze miasto najbardziej identyfikuje sie z trauma muru, wpisujac sie tym samym w role ofiary, rzadko oprawcy. Zgodnie z trendami 'marketingu miejsc' dzielnie przekuwa swoja traume na atrakcje turystyczna. handluje kawalkami muru. kilka lat temu odbudowano slynny check point Charlie, wiarygodnie go oblozono workami z piaskiem.
przewodniki turystyczne i mnostwo wystaw ulicznych epatuja "stref-- smierci" wokol Brandenburget Tor i zniszczonym w 43' gmachem Reistagu. niektorym niedlugo zacznie sie myslic kto kogo bombardowal i dlaczego. (spokojnie przyjedzcie do warszawy, w muzeum powstania warszwskiego - czy juz dobrze opanowalismy zasady marketplace? - mozna kupic inne pamiatki i ustawic je na pólce, jedne symbole ofiar obok drugich, warto tez pojechac do izareala, przedsiebiorstwo "holocaust" zarabia pelna para.

muzeum zydowskie, muzeum 'nieobecnosci" - zbudowane przez libeskinda, jeden z najbardziej rozpoznawalnych przykladow architekrtury postmodernistycznej (ha! ta teoria!), poza tym budynek pe--en symboliki. spelnia swoja funkcje: plan przypomina rozszarpana, zmiazdzona gwiazde dawida, nieregularny plan w którym sie gubisz, dochodzisz do slepych zaulkow z ktorych nie ma wyjscia........... i wrazenie dominujacej pustki, bo kogoa zabraklo........... ale to tyle na temat odrobionej lekcji historii....ekspozycja (pieknie zaprojektowana, multimedialna, scenograficzna, z pomyslem) dotyczy historii zydow niemieckich. Uderza w porownianiu z polska, jak bardzo mieszczanska, zsekularyzowana i zniemczona byla to spolecznosc (u nas zydwoska biedota, sztetle i chasydyzm czyli nasza slowianska bieda i mistycyzm). chronologiczna ekspozycja dochodzi do pocz XX wieku potem szybko kilka listow z oswiecimia i siup!....juz pomniki "nieobecnosci" , luki w kulturze..... mozna byloby je nazwac muzeum "wyparowania", bo wlascwie trudno sie zorientowac dlaczego ich juz nie ma, a juz szczegolnie trudno zakumac ze niemcy maja cos z tym wpspolnego.... elementem ekspozycji bylo drzewo zycia, mozna na nim bylo zawieszac swoje prywatne prosby do absolutu (cos jak zwitki wkladane w sciane placzu)..........

btw berlinczycy to przemili ludzie, nigdy nie poprzestaja na czystej kurtuazji, zagaduja... moze dlatego ze berlinki (zbieznosc nazw nieprzypadkowa) nie grzesza uroda? ;-)


Currently listening :
Overpowered, Pt. 2 By Roisin Murphy Release date: 16 July, 2007
10:30 AM - 0 Comments - 0 Kudos - Add Comment
August 19, 2007 - Sunday
Ministerstwo Bólu
Niecodzienny wrogi opis amsterdamu, jako nadwyzka / piekna?/ z niedoborem / duszy?/ absencja piekna /w rozumieniu Wschodu, ktorego rozumienia piekna jest b-j dionizyjskie w odroznieniu od apollinskiego Zachodu/ Amsterdam jako miasto infantylne, skrojone na miare dziecka, nie doroslego. Wystawy z zywymi lalkami, coffeshopy urzadzone jak ogrodki jordanowskie. Amsterdam jako miasto nieustajacej gry, scena dla ludzi: kazdy usilnie chce wykonac jakas instalacje w oknie, wyprowadzic swoje cialo na spacer, prejechac sie na rowerze udajacym rozklepane holenderskie saboty. disneyland ktory na poczatku oczarowywuje, potem odpycha. miasto ktore zamiast krwi ma w srodku wate cukrowa.
,,,, w naszych jezykach mowi sie o dziecku ze "spi jak zabite..", we wszystkihc inych jezykach swiata dzieci '..spia jak aniolki'...

2:55 AM - 0 Comments - 0 Kudos - Add Comment
August 7, 2007 - Tuesday
Sarmackie krajobrazy
nowa ksiazka wydawnictwa Czarne, nawet nie taka nowa bo recenzje pojawialy sie pare miesiecy temu. swietny esej Andruchowycza o Europie Wschodniej, tematycznie nic nowego, cala ksiazka kreci sie wokól tematu Mitteleuropy, ale jezykowo bardzo. Dbalosc o slowo, pisanie z zalozenia, ze slowa sa narzedziem ulomnym, i istnieje Niewyrazalne, wieczne usprawiedliwanie sie za slowa nieprecyzyjne, dopowiadanie, uscislanie. Duzo znaków przestankowych, nawiasów i kurysywy imitujace cudzyslow, by wyrazic dystans i ironie, tez do samego siebie, to wlasnej nieadekwatnosci.
"wszystko, o czym próbowalem mówic do tej pory, to ledwie przymiarka do potwierdzenia tego, co za mna, albo uscislenie tego co juz zostalo sforumlowane ( o ile slowo uscislenie pasuje do tak chwiejnego gatunku"
"Diercke Weltatlas (o znalazlem sobie prawdziwego kozla ofiarnego!) takiej czesci swiata, jak i w ogóle nazwy geograficznej nie zna. "
fajne? no raaczej!

6:00 AM - 0 Comments - 0 Kudos - Add Comment
July 16, 2007 - Monday
upadek
http://www.youtube.com/watch?v=TygLWz2XrI8
3:24 AM - 0 Comments - 0 Kudos - Add Comment
July 15, 2007 - Sunday
sen
kolejna fala snów, w pierwszym snil mi sie tata. jak za kazdym razem, jakby wrocil z dalekiej podrozy. dzisiejszy? miasteczko polozone w dolinie, ukryte pomiedzy wzgorzami. góry, dachy pokryte falista dachówka i winorosle podpowiadaja ze to gdzies na balkanach. wnetrze domu, przypomnialo te budowane, kiedy odbijala sie czkawka ciasnota i zaczeto wznosic wielorodzinne, pietrowe pudelka, z waskimi korytarzami i mnóstwem pokoików zdolnych pomiescic kilka pokolen. Wystarczalo pieniedzy na dom z pustakow, nie starczalo na jego wykonczenie, zasloniecie tynkiem scian, pomalowanie farba zardzewialych balustrad. To musialo byc po wojnie bo dom mial pelno strupów od kul. Ogladalismy je od srodka, wygladaly jak niewykorzystane, puste gniazda na kontakty i puszki na prad. W kazdej z takich dziur czailo sie male Zle. Raczej komiczne w swoim zamiarze przestraszenia niz faktycznie przerazajace. Stwory jak z obrazow Ociepki, kolorowe z ostrymi malymi zabkami wzbudzaly raczej chec poglaskania niz ucieczki. Zostalismy w "duzym pokoju" wiedzac ze to nie koniec strachów i z czasem bedziemy sie bac coraz bardziej, bo cos najwyrazniej chce zebysmy stad sobie poszli. nie, nie chcialo zrobic nam krzywdy (na to bylyby skuteczniejsze metody niz ociepkowa fauna). siedzielismy w pokoju ( my? no na pewno bylismy w liczbie mnogiej) gotowi w kazdej chwili naciagnac koldry na glowy w kompletnej ciszy, kiedy daly sie slyszec coraz wyrazniejsze kroki. Spojrzalam, gdy wydawalo sie ze kroki zatrzymaly sie na wysokosci progu. Stopy, damskie, ubrane w buty na koturnie, jakie nosza dziewczyny w filmach porgnograficznych. Zarówno stopy, buty, a potem jak sie okazlo cala postac dziewczyny majacej image dody wykuta byla z bryly lodu..........powialo chlodem... poczym jak sie okazalo ze nikt sie nie boi, dziewczyna usiadla, zamaczajac cala narzute na lózko, i zaczela z nami rozmawiac, z ulga, ze moze wyjsc z roli stracha, w jakiej ja obsadzono i z kims poplotkowac. O czym rozmawialysmy? nie wiem.. nie pamietam.. moze o jej niewdziecznej roli, albo o tym ze musi tkwic w tym prowinjonalnym domu na peryferiach swiata.....
jakies pomysly na interpretacje? wczoraj z pawlem sluchalismy macedonskiej muzyki gadajac o afryce. dlatego balkany..a reszta? za czesto ogladam zdjecia m, pelne sladow wojny...ok... ale skad do cholery lodowa ladacznica?

5:22 AM - 0 Comments - 0 Kudos - Add Comment
July 13, 2007 - Friday
rej, kochanowksi, sep-szarzynski Current mood: melancholy
piekne, mocne, polskie slowa, fizyczne, takich juz nie ma:

10:31 AM - 0 Comments - 0 Kudos - Add Comment
wittgenstein Current mood: amused
granice mego jezyka oznaczaja granice mego swiata
10:30 AM - 0 Comments - 0 Kudos - Add Comment
kapuscinski
W obrazie swiata kreowanym przez wspólczesne media przeszlosc nie istnieje, przyszlosci nie ma, kazde wydarzenie zaiweszone jest w prózni, zmiana kryteriów z 'prawdy' na 'atrakcyjnosc' stanowi wielka rewolucje kulturowa. nasza wyobraznia nie nadaza za naszymi wynalazkami. paradoks. ogormna ilosc danych któe przestaja funkcjonowac w kontekscie kulturowym.