środa, 21 listopada 2007

Podroz przez Niemcy

Nie moja, Wolfganga Buchnera: operowanie słowem, poezja korzystająca z zasobów i obrazów popkultury. filmy tima burtna po drugiej stronie gałek ocznych:

"Niebo, coś jakby opary, lekko błękitne, jaśnieje od środka, w takim dniu, z którego niebo wyssało wszystkie kolory jakby były trucizną"
..
Przy barze siedział gość, starszawy facet z rzadkim kucykiem, gwizdał coś przez zęby, jak wampir przywołujący szczury w starych filmach, czasami cicho skowytał
. (mistrzostwo)

..wieczne zakupy i gonitwa z coraz większą ilością toreb, połykanie czegoś w przerwie obiadowej (…) długa epicka procesja, pływałem w tym jak ciepłym basenie. Czysta, ciepła teraźniejszość.

..ze swoją czarną brodą, łysiną i okrągłymi okularami wyglądał jak Allen Ginsberg. Na wszystko, o czym była mowa przy stole, krzywił się tylko i chichotał, jakby zjadł właśnie miskę pierogów z haszyszem.
(mistrzowstwo II)

…. Tutaj był pięknym wyrzeźbionym przez pracę i pogodę mężczyzną. W Niemczech byłby strachem na wróble, włóczącym się miejskimi uliczkami. ( Czy własnie tym byłbyś, gdybys został?)

Brak komentarzy: