niedziela, 21 września 2008

Maski Hazoume






Dostalam kiedys propozycje od P. zajac sie pisaniem o sztuce na afryka.org. Kompetencji nie starczylo, a proby przysowjenia sobie kompendium sztuki afrykanskiej, ograniczyly sie do poznania kolekcji Jeana Pigozzi'ego. Warto bylo nawet to, bo to jedna z najciekawszych pewnie kolekcji na swiecie. Gromadzi wspolczesnych, raczej zyjących artystów z kontynentu. Sporo wsrod nich tak zwanych "naiwnych" albo "nieprofesjonalnych". Wsrod kolekcji pelno assamblazy i ready made. Tak jakby troche z niedostatku czy bardziej niecheci do marnotrawienia. Romuald Hazoume oczywiscie odwoluje sie do syntetycznych form masek Yoruba, sam zreszta z tego plemienia pochodzi. Wspolczesne kanistry to nie tylko podobienstwo formy, umiejetnosc korzystania z tego czego pod dostatkiem ( kanistrów, nie wody?), ale tez komentarz do skladowania w Afryce zachodnich smieci. Sam zresztą Hazoume powidzial w wywiadzie: I send back to the West that which belongs to them, that is to say, the refuse of consumer society that invades us every day"

sobota, 20 września 2008

komplement, rzecz nie prosta

T. uważa, że przyjmuje na siebie kulturową rolę błazna. Pod miną wesołka i kokietki troszczę się o rzeczy zasadnicze. To duży komplement , biorąc pod uwagę interpretacje literackie tej postaci. Coś jest na rzeczy, biorąc pod uwagę ile rzeczy uchodzi mi na sucho… Kwestia odwagi? Potrzebna na wojnie, w życiu codziennym wystarczą jaja.

T. nazwał mnie też foksterierem, pijąc do nieustannej gotowości do zabawy słowem i riposty: „rzuć piłeczkę, rzuć piłeczkę” (no bo przecież nie chodziło o fakturę moich włosów)...

Gorgeous grandmas







Shirley Bassey (ur. 1937) Miriam Makeba (ur. 1932). Nie powinno się wypomniać wieku, zwlaszcza taaakim damom. Obie nadal koncertujące, występ Shirley Bassey z ubieglego roku z Glastonbury, Miriam Makeba też z 2007, choć na pewno koncertuje i w tym. jakosc video trochę gorsza, szkoda. NIe są posągowe, są piękne, seksowne. I prawdziwe, prawda?

ps. Nie tylko ten pan na jednym z klipów sie poplakal.

piątek, 12 września 2008

Mordor

Reklamy jesiennych ramówek TV zdominowały pejzaż Warszawy. Połączenie nazw mord i outdooru, jest kluczem do interpretacji. Jeżeli dodamy do tego przepalone gęby z minami, które mają dodawać ekspresji paniom Ch.i F., to rzeczywiście skojarzenia są uzasadnione. Plus dominująca, z tarasu PKiN-u, czarna wieża TVP. Rzeczywiście wygląda na to że mieszkamy w mieście trolli.

Warszawskie metro wprowadziło nowy nośnik w postaci infoscreenów. Zawieszone na wysokości wzroku, zasysają beznamiętne i puste twarze tych, którzy nie zdążyli wsadzić nosa w gazeta lub książkę (zwykle bezpłatne Metro, które również podsyca nienawiść proletariatu donosząc o nabyciu przez Lisów nieruchomości na Florydzie).

poniedziałek, 8 września 2008

books




Staram się nie kopiować bezmyslnie tresci innych blogow i nie pompować sztucznie bańki blogosfery. niech więc będzie to rozwinięcie poprzedniego wpisu. Zdjęcia pochodzą z blogu Elle South Africa (link obok), z bienale papieru z Amsterdamie.
Te poniżej to rzeźba z praskiej Biblioteki Narodowej. Ksiązka to glównie tresc, prawda ale i forma...


sobota, 6 września 2008

proud of being the owner







Czy pokazywanie wlasnej biblioteki jest formą ekshibicjonizmu? Ja zawsze odszyfrowuje na zdjeciach magazynow wnetrzarskich grzbiety książek. Zdjęciach zagranicznych, polskie zwyle zawierają nędzną pólkę kilku albumów Taschena. I album Kamasutry podarowany przez znajomych na imieniny. Ksiązki z ramą mebli tworzą tak piękne uklady, mondrianowskie, przecinajace się piony i poziomy. Można i pewnie tlumaczyć w duchu dialektyki abstracjonistow. Ciezkie poziome, bierne albumy, prezentujące na kredowym papierze leniwie reprodukcje malarstwa, to móglby być element żeński. Istnieje serwis spolecznosciowy dla podobnych fanatykow http://www.bookrabbit.com/