T. uważa, że przyjmuje na siebie kulturową rolę błazna. Pod miną wesołka i kokietki troszczę się o rzeczy zasadnicze. To duży komplement , biorąc pod uwagę interpretacje literackie tej postaci. Coś jest na rzeczy, biorąc pod uwagę ile rzeczy uchodzi mi na sucho… Kwestia odwagi? Potrzebna na wojnie, w życiu codziennym wystarczą jaja.
T. nazwał mnie też foksterierem, pijąc do nieustannej gotowości do zabawy słowem i riposty: „rzuć piłeczkę, rzuć piłeczkę” (no bo przecież nie chodziło o fakturę moich włosów)...
1 komentarz:
very good
Prześlij komentarz