poniedziałek, 12 stycznia 2009

W oczekiwaniu na nowy Monocle

Wpadł mi ostatnio w ręce nowy magazyn o nazwie FUTU. Po polsku, projektu studia, bodajze angielskiego, nawet chwalony nawet na zagranicznych forach. Stek piarowych bzdur ładnie wydanych. Piarowe bzdety, które udają artykuły, poprzeplatane reklamami. Artykuły quasi- niezależne pokazują tematy przeżute przez zagraniczne a i polskie media setki razy: Zaha Hadid, Stefan Segmeister, dutch dizajn, Muji, więcej nie pamiętam zdaje się Takashi Murakami etc. Papier nobilituje ale i papier zniesie wszystko.

Monocle zdaje się być na tym tle światełkiem w tunelu i, oby, zwiastunem nowego trendu. Kiedy nie będziemy mogli już zdzierżyć bełkotu prowego, i kiedy staniemy się na niego odporni tak jak stajemy się odporni na reklamy. Nie znosimy podróbek, lansują to wszystkie media. Fake is feee. No to nie wierzmy w pseudomagazyny!

Monocle ma to, czego naprawdę potrzebuje rynek ergo czytelnicy. Tytuł, który znów wypuscił dziennikarzy zza biurek w teren. Nie publikuje tekstów na zamówienie, nie podszywa się, nie promuje celebrytow. I nie robi tego w wyniku fantazmatów jakiś dinozaurów prasy, bynajmniej. Tyler Brûlé, założył wcześniej Wallpapera, prowadzi równocześnie agencję marketingową więc robi co przynajmniej ze znajomością realiów.

Już prawie minęły 2 lata odkąd pismo jest na rynku. Od tego czasu, ostygło i pokazało trend którym, oby, pójdą szukające przeżycia magazyny papierowe:

1) Nazwa. Elegancka, magazyn miał nazywać się The Edit, potem The Week. Monocle najfajniejsza, old-schoolowa ale na poważnie. Przyciąga uwagę, skupia jak soczewka. Daleka konotacja z grunerowskim Focusem? Bardzo. Ktoś też zwrócił uwagę, że stanowi anagram słów “Cool Man”.

2) Focusy. No tak, mimo że ot Monocle, na badaniach się nie fokusuje. Odżegnuje się od nich i w nie nie wierzy. Jak Iwo Zaniewski. Nikt nie badał odbioru reklam Plusa.

3) Dziennikarstwo. Magazyn zatrudnia kilkudziesięciu dziennikarzy, fotografików i researcherów. Ma własne tematy i nie korzysta z agencji prasowych ani tym bardziej z gotowców prowych.

4) Fotografie. Również własne fotografie, które powstają na zlecenie, jako ilustracja od artykułu. Nie zdarzają się reklamy product placement.

5) Międzynarodowy zespół redakcyjny. Sztab w Londynie i ekspaci we wszystkich zakątkach globu. I mimo biura w Londynie, Monocle jest wyjątkowo kosmopiltyczny, jakby redagowany na lotnisku. Heathrow?

6) Druk i papier. Wyborny. Gruby jak do książek nie gazet. Kilka rodzajów w jednym wydaniu. Orygnianlny format, nie epatujący wielkością.

7) Nie tylko papier. Od grudnia, są audycje na żywo. Potega Internetu ale tak naprawdę też old school z pokazywaniem studia radiowego, gdzie eleganccy panowie prowadzą mini dyskutuje o maxi sprawach.

9) Prostota podziałów i nawigacji. Rubryki od A do E (Affairs, Business, Culture, Design, Edits). Myśl odzwierciedlona również na www. Projekt wg Richarda Spencera Powella(must check).

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Rzadko bo rzadko, ale zdarza mi sie czasem przeczytac bloga od deski do deski. Added to RSS.

Anonimowy pisze...

szkoda, ze nie sledzisz FUTU na bierzaco bo przekonalabys sie, ze jestesmy bardzo aktualni; co do zarzutu, ze to dawno przegadane tematy to nie moge sie z Toba zgodzic; zyjemy w czasach gdzie dyskutuje sie o wielu sprawach w roznych kanalach; nie liczy sie aktualnosc informacji tylko sposob podejscia do tematu; FUTU nie jest magazynem informacyjnym tylko nieregularnikiem/dwumiesiecznikiem opiniotworczym o designie; jesli chodzi o PR to nie masz absolutnie racji; w magazynie nie ma wogole informacji produktowych; reklamy znajduja sie tylko na poczatku i pod koniec magazynu; celem jest wlasnie szacunek do czytelnika; tak innowacyjnego podejscia do reklamy nie oferuje zaden tytul;
moze po prostu podaj swoj adres a przesle Ci FUTU i bedziesz mogla zweryfikowac swoje poglady?
pozdrawiam,
Pawel

robie_literowki pisze...

Paweł,
bardzo dziękuję za komentarz, padłam chyba właśnie ofiara kodeksu współpracy z blogerem. Dziękuje za te okrągłe zdania, nie wiele wnoszące. Boże, ty nawet nie probujesz się ze mną kłócić. Jesteś zbyt poprawny. (Dasz się sprowokować? Podniesiesz głos? Nie?... jaka szkoda). Aktualność, rzeczywiście, nie trzeba po raz kolejny pisać o hot budynkach Zahy, (naszego w Wawie i tak nie zbudują bo kryzys) można by na własną kocią łapę napisać o eklektyzmie kamienic w Wałbrzychu. Jakieś są na pewno,jeszcze ...
Podejście do tematu? Jakieś szczególne? Nie zauważyłam, przeczytam raz jeszcze, może cos przeoczyłam w kilkuzdaniowym wywiadzie z Sagmeisterem o niczym.

Ad PR-u: "Damska kolekcja Hugo to kwintesencja francuskiego i amerykańskiego szyku. Zainspirowana modą lat 60. z Lazurowego Wybrzeża, przemyca też nowoczesne elementy rodem z Kalifornii.(...) Ubrania balansują na pograniczu surrealizmu i art deco. (...) fantazyjne dodatki podkreślają nowoczesny chakater kolekcji. Dość, dalej "nie zniesa". Owa kwintesencja to nie tyle szyku co własnie PR-u, nadbudowywania, szukania wyrafinowanych słów, dobrze i obcobrzmiących (art deco, surrealizm - zawsze modne!), a nie wyrażających istoty rzeczy. Zabrakło mi Andy'ego Warhola, jego nazwisko też dobrze brzmi.. Ze w kontekście buta nie pasuje? a skądże znowu. But czerwony, czyli pop-artowski, no to już jesteśmy w domu...

i ostatnie

"celem jest wlasnie szacunek do czytelnika". a nie motorem ??? Oj bo jeżeli to jest waszym celem, to nie magazyn dizajnerski, ale może jakaś fundacja?