środa, 1 października 2008

Easy-going Kobenhavn









Powściągliwą ale dość monumentalną, jak na to mieszczańskie miasto, architekturę wypełnia drobny nieustannie przemieszczający się sztafaż, złożony z dzieci i rowerów, dzieci na rowerach, młodych ludzi na rowerach z dziećmi na rowerach i bez….Skala pantonów od antracytu, przez szarości, szare zielenie, szare błękity…właściwie bez magenty. Starców też właściwie nie ma, albo dobrze zakonserwowani biegający alejkami wzdłuż jeszcze bardziej wiekowych lip.

Patrząc na ilość sklepów z wzornictwem, właściwie można zaryzykować stwierdzenie, że mieszkańcy Kopenhagi zajmują się głównie urządzaniem swoich domów. Nic więc dziwnego że potem je ekshibicjonistycznie eksponują przechodniom i sąsiadom. (W domu na piętrze, na przeciwko okien hotelowych, mieszkały białe nogi w czarnych skarpetach, miały klonowy parkiet, półkę z drogimi winami i rower do ćwiczeń, przychodziły późno i wychodziły wcześnie). Ilość dzieci w Kopenhadze też może zdradzać zamiłowanie do interior design. Ładni i świetnie ubrani Duńczycy jakoś pozbawieni są seksapilu, może więc robienie dzieci (a jest ich mnóstwo) jest pretekstem do częstych zmian wystroju w dziecięcych pokojach?

Kopenhaga niedawno wygrała ranking prestiżowego Monocle na the most liveable city all over the world (most designed also). Coś jest na rzeczy, miasto jest mieszczańskie, tak jak masło jest maślane więc jest swoją kwintesencją? Przyjazne, dobrze zaprojektowane, w ludzkim wymiarze, przeznaczone do mieszkania, nie zwiedzania ani lanserki. Nie jest też zbiorem rezydencji dla kadry rządzącej. Bynajmniej. Zakladam, ze burmistrz miasta jezdzi do pracy metrem.

Zastanawiam się nad genezą tzw. skandynawskiego wzornictwa. To projektowanie bardzo lekkie i dowcipne. Z witzem. O ile lekkość można tłumaczyć w duchu ewolucjonistycznym surowością skandynawskiej przyrody. O tyle żart i polot, nie wydaje się być kwintesensja charakteru narodowego.

I jeszcze jedno kopenhaski look. Pewnie to kwestia całorocznego klimatu, że Dunki doskonale godzą jesienne burki z dobrym wyglądem: wellies i cieple szale versus nasze polbuty i jesionki. W Polsce jakoś nie potrafimy się uporać z przejściową pogodą. Polacy chodzą w zimowych kurtkach do poznej wiosny pocąc się w tramwajach, a na rowerach, jeżeli już, to popylają w dresach, brr.

Sciąga:
http://www.copenhagenize.com
http://www.flickr.com/photos/16nine/collections/
http://www.copenhagencyclechic.com/

Brak komentarzy: