wtorek, 14 października 2008

holenderskie ładno narodowe

Holenderskie .. cebulki, wiatraki, fajanse … czasem marihuana. A jeśli powiedzie się plan holenderskiego rządu, jeszcze holenderskie wzornictwo. Strategię, by się promować przez sztukę przyjął i konsekwentnie realizuje również Berlin. Mówi się: Bóg stworzył świat, a Holendrzy Niderlandy. Mając własny kraj w portfolio, można nie mieć kompleksów. Kto od wieków wyrywa kraj naturze, kształtuje i formuje go na własną modłę, kreatywnosc musi mieć we krwi. Podobno w XVII wieku, w samym Amsterdamie żylo blisko 3 000 malarzy na 200 tys. mieszkańców, których obrazy z kolei, szły zagranicę w milionach sztuk. (obecnie to 45 000 ludzi związanych z projektowaniem w 16 mln. kraju) Historia pokazuje zatem, że eksport kreatywności nie jest dla Holendrów niczym nowym. Holenderski rząd oferuje wsparcie finansowe wielu stowarzyszeniom, inwestując tym samym w rozwój sztuki, także użytkowej. Kreatywność, innowacyjność, wiedza (knowledge economy) czyli wartości intelektualne (których nie da się łatwo outsoursować do Chin) sprzedawane pod hasłem „holenderskiego dizajnu”.

No właśnie, hasłem? Są kraje, których wzornictwo wydaje się oddawać kwintesencje charakteru narodowego. Wzornictwo: skandynawskie, włoskie, paryski szyk. Alessi jest włoski do szpiku, tak jak włoskie wzornictwo jest w typie Alessi. Ikea jest szwedzka, a BMW niemieckie. Holandia, będąc jedną z kolebek awangardy, jest naturalnie predestynowana do posługiwania się hasłem „nowoczesności i innowacyjności”. Z drugiej strony wydaje się, i jest to cecha wspólna dla marek Północy, korzysta z lekcji protestanckiej szkoły powściągliwości. Widzimy rzeczy bardziej praktyczne, niż te łechtające zmysły (pomijając zmysł inteligencji), naznaczone silnym piętnem indywidualizmu. Architektura Koolhaasa, wzornictwo Boom czy Droog Design.

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Jako doskonały przykłąd Marcel Wanders, protestancko powsciągliwy, z niderlandzka niezlaeżny, nowoczesny, bez kompleksów i taki ...wpisujący się w regime, jakkolwiek nie byłby to kontestacyjny regime, jeśli mnie rozumiesz. M. mówi, że Holendrzy to Żydzi Europy (oj, nieładnie, ale M. wolno, bo jest poza kluturą). Ja ich kupczenie (choć to może za duże słowo) sztuką postrzegam jako kompensację, no wiesz, onanizm zamiast stosunku, choć dalibóg nie wiem co tenże naród miałby sobie kompensować.
pzdr, K

robie_literowki pisze...

Marcel Wanders jest przede wszystkim swietnym marketingowcem. Gdyby mial kompleksy, nie rozebrałby się na jednym z wykladow do naga (skandal jako chwyt sprzedazowy). Onanizm jako rekompensata? Ee tam, to seks z osobą którą się kocha (W.Allen).

kos pisze...

Jeszcze a propos marketingu przez sztukę, masz pomysł jaką sztuką mogłaby się promować Polska? Ja weim, że to jaja, ale trzeba pomóc polskiemu rządowi, polski rząd sobie nie poradzi! Jakbyś coś takiego wykreowała to już mogłabyś chyba wszystko wykreować;)

robie_literowki pisze...

Re:no na szybko jezeli mialabym doradzac rzadowi to chyba bym sie odwolywala do tradycji polskiego rzemiosla, mam w tym zaslugi i doswiadczenie ( lad, warsztaty krakowskie, jest za czego czerpac) i wizerunek dobrego majstra. Moze niekoniecznie koniakowskie stringi, ale cos typ tropem. dizajn moze i holenderski ale polskie rzemioslo, jako opozycja do sweetshopow (jak cos znasz telefon, daj Donkowi)