poniedziałek, 12 maja 2008

rankingi

Time opublikował coroczny ranking 100 najbardziej wpływowych osób. Wśród wymienionych Europejczyków jak na lekarstwo: Rem Koolhaas, architekt holenderskiego pochodzenia, właściwie obywatel świata, Tony Blair, ale jako „leaders & revolutionaries” ale wśród „heroes and pioneers”, jako peacemaker (a może bardziej jako autor „Cool Britania”). Poza tym jeszcze Radiohead za zerwanie z tradycyjnym modelem biznesu muzycznego, Neelie Kroes, komisarz ds. konkurencji UE, Karl Lagerfeld, Carine Roitfeld, szefowa francuskiego Vogue (bardziej wpływowa od Anny Wintour?). To mało jak na setkę nazwisk. Ranking budowany z punktu widzenia amerykańskiego mocarstwa czy po porstu jesteśmy poza nawiasem uwagi? Oczy Ameryki nie są zwrócone na Europę to jasne, ale ranking nie budzi zaufania. Każdy z bohaterów opisany jest przez inną sławną osobę, To w Time’ie tradycja. Co z tego, jak każdy opis jest panegirykiem bez krzty obiektywizmu. Berlusconi piszący pean na cześć Busha. Mąż stanu od siedmiu boleści. Bill Clinton dla Blaira, George Clooney dla Angeliny i Brata, Michelle Obama dla Oprah Winfrey, Marc Jacobs dla Takashi Murakami, Desmond Tutu o Peterze Gabrielu. Towarzystwo wzajemnej adoracji.

Brak komentarzy: