Trwa wystawa w Luwrze pokazująca mit Babilonu w kulturze nowożytnej Europy. Stereotypowe wyobrażenie nierządnicy babilońskiej i symbol zepsucia kontra stan faktyczny: archeologiczne świadectwa potęgi i gryfy z bramy Isztar. Warte zobaczenia, bo uświadamia istnienie „wyobrażenia”, które staje się elementem kulturowym. „Wyobrażenie” jako element budowania tradycji kontra paradygmat oryginalności. „Make it real”, „make it orginal”, hiperrzeczywiostość jak z książek Baudillarda. W czasie zwiedzania Partenonu, miesiąc temu zostałam zaatakowana przez towarzyszy powinnością oryginalności. Akropol cały w rusztowaniach, a im się marzy pełna rekonstrukcja w kształcie z czasów Peryklesa. Oślepiła by ich jaskrawość kolorów. Nikt nie pamięta, nie nosimy tego w pamięci kulturowej (nawet ci, po h.s.), że świątynie greckie, posągi były kiedyś jaskrawo malowane. Ich pełna rekonstrukcja byłaby zamachem na 2000 lat tradycji. Pozbawieni świadomości hiperrealiści na wakacjach w Grecji żądają dosłowności. A Akropol odbudowuje się w kształcie z pocz. XIX w. (zwiedzający muskają wzrokiem datę, obojętnie, nic sobie nie robiąc z tego że stoi za nią dziesiątki lat dyskursu muzealników).
Polacy czekają na samoloty: czytają, piszą zaległe smsy, patrzą nieruchomo przed siebie, czasem rozmawiają tylko ze znajomymi), obserwują innych (obcych, choć rzadko, teraz mnie). Czas inbetween, luka nieprzewidziana więc niezagospodarowana, nuda z którą czujemy się źle.
Czekając, próbuję przybrać minę obojętną. Ukryć ekscytację wyjazdem, udać znudzonego rutyną podróżnego, który do lotów samolotów podchodzi jak do jazdy tramwajem. Coś jest na rzeczy, wracając w dzieciństwie w pierwszych dniach września od babci, przez Warszawę, patrzyłam z zazdrością na miejsko ubranych warszawiaków na przystankach tramwajowych, ze znudzeniem chowających się przed deszczem. Marzyłam by kiedyś miasto stało się dla mnie takim samym tłem codzienności, rzeczywistością na tyle powszechną, że niezauważalną.
Zgubił się gdzieś obserwujący mnie od kilku minut przystojny 50-latek. Złapałam się na tym, że szukam go wzrokiem ( Znalazł się, udał się na spacer by przypadkiem zerknąć mi przez ramię, co takiego zapisuje na fragmentach gazety).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz