Dość grafomanskich analiz i metafor, prosta historia z wiedeńskiego zoo, wlasciwie historia milosna: Ona go iska, pieści, masuje, czasem po nim łazi a czasem po prostu jest. Za to on ją nosi na rękach, tfu właściwie na grzbiecie. Wbrew schematom i ogólnie panującej tendencji, żeby wybierać podobnych sobie.
Może też być jak z Ezopa: była sobie raz małpa (że niby wredna?) i kozioł (że niby głupi? albo jak cap, kierowany przez chucie i żądze ;-P) ....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz