W historiografii wcale nie jest nudno. Są sezonowe mody i wartkie zwroty akcji. Oczywiście, trwa sezon na odbrązawianie i przyróżawianie postaci historycznych, znoszenie ich z piedestału i dodawanie im cech ludzkich. Najlepiej cech ludzi nam współczesnych. Trwa moda na Marię Antoninę, Sophia Coppola tylko dolała oliwy do ognia. W nowej historiografii Ludwik XVI przestaje by nieudacznikiem politycznym, który doprowadził do rewolucji. To ofiara swoich czasów. Nawet próbował coś zmienić, jakieś reformy wprowadzić, ale był człowiekiem małego formatu (przy dużej tuszy). Jest sympatyczny, dowcipny, trochę za dużo je. Nie jest apodyktyczny. W relacjach męsko-damskich nie korzysta z przywilejów władzy królewskiej. Związek z Marią Antoniną - właściwie partnerski.
Maria Antonina, jak większość trendsetterów, nie wymyślała sama ani fasonów ani materiałów, ale podpatrywała, wybierała i wprowadzała na salony (a stamtąd już wiadomo). Moda jest nośnikiem nowych idei. M.A. była dzieckiem swoich czasów. Lubię myśleć, że nowoczesność wykuwała się nie tylko w gabinecie Rousseau, eksperymentach Newtona czy listach Woltera, ale także w jej buduarze. I w Petit Trianon, gdzie czas spędzała na swoich zasadach, nie ograniczona dworską etykietą, gdzie na lata przed rewolucją dostęp miały jej przyjaciółki (czasem trochę niżej urodzone albo bardzo zubożałe jak księżna Polignac), a nie damy dworu predystynowane do pełnienia roli powierniczek z urodzenia, a także kobiety niższej klasy, mieszczańskie marchande de modes, których obecność uzasadniał talent, nie pochodzenie (Madame Bertin). Nie wydaje się być przypadkiem, że to na jej dworze, po raz pierwszy portrety królewskie maluje kobieta - Elisabeth Vigee Lebrun, zresztą chyba pierwsza kobieta w Akademii Paryskiej. Bardzo współcześnie brzmią też pamflety oskarżające ją o to, że jest wredną lesbą. Awans kobiet nie jest tu zbiegiem okoliczności. Po raz pierwszy w historii kobiety na swoje stroje zaczynają wydawać więcej pieniędzy niż mężczyźni. W tym rodzącym się francuskim przemyśle modowym, w którego centrum stoi M.A., jedynym mężczyzną pozostaje fryzjer Leonard, odpowiedzialny za jej skomplikowane fryzury. Obecność mężczyzny na tym stanowisku nie dziwi i obecnie. Odpowiedzialna kobieta powierza swoje włosy wyłącznie mężczyźnie.
Audytorium i grupą docelową, której komunikowała M. A. komunikuje swój strój i sposób bycia, który on wyraża, jest nie tyle dwór, co społeczeństwo. Paryskie przede wszystkim. To czas awansu mieszczaństwa, początek konsumpcjonizmu i moda królowej jest naśladowana przez całe modne społeczeństwo paryskie, cały rodzący się francuski haute couture.
M.A. zaczęła świadomie traktować modę nie jako przyjemną zabawę ale jako swój nowy zawód. Pouf a la Belle Poule, z okrętem wojennym we włosach w czasie wojny o niepodległość Stanów Zjednoczonych, porzucenie gorsetu, Petit Trianon, naturalność, deshabille, pastele to rzecz jasna odpowiedź przede wszystkim na Rousseau. Bryczesy, męski (i niemiecki!) redingote. Po egzekucji Ludwika, wiadomo - czerń, i finał - biała zwiewna chemise w drodze na szafot.
Lubię Petit Trianon, bo tu wszystko, prawie, było "by order of the Queen". Z tą kutą balustradą włącznie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz