Chociaż minął tydzień, ciągle jestem pod wrażeniem pobytu w warszawskiej ptaszarni. to spory przełom, jako że ptaki, jeżeli juz, wzbudzały moją ewentualną fascynację tylko jako wypchane kurioza w jakiejś ewentualnej Kunstkamerze pośród korali i preparowanych rogów. No ewentualnie jako figurki z kopenhaskiej porcelany.
Podejrzana ciekawość pojawiła się podczas spływu Krutynią (chowające się pośród trzciny pliszki) i chyba jako rezultat, pokłosie wizyty w Villa Borghese z przepiękną ptaszarnią... Uff czyli jednak fascynacja naturą przez zetknięcie z kulturą :-).
Niesamowite, nie!, okropne!, na jaki analfabetyzm ptasi cierpimy, wilga, jemiołuszka, szczygieł, sikora taka siaka owaka, zięba - niedługo zostaną same nazwiska,bez pamięci o antenatach.
Wilga,chyba Pan, prawie oswojona, pogwizduje jak rasowy praski podrywacz i chyba takim jest. Chyba kontestuje przepisy "nie karmić zwierząt" ale nie jest nachalny/a. Pomacać się nie da.
Jemiołuszka
Rajski ptak o niesamowicie wyrafinowanej kolorystyce. Pełna gama błękitów, fioletów, purpury. Nazwany dość banalnie a i braci tez ma dość pospolitych, więc oszczędźmy rozmowy o koneksjach, z rodziną w tym przypadku nawet na zdjęciu słabo ... Lepiej po łacinie - Goura coronata. Mityczna Goura z Wysp za Siedmioma Górami . . .
A ta cudna kulka to zeberka, z wróblowatych, z Australii, piękny puch pochlapany farbą po malowaniu ptaszarni.
Aviary, po angielsku brzmi godniej, bo odnosi się do własciwości przedmiotu nie jego samego. Podkreśla eteryczność choc nie wątpie że w istocie dusiły się w tym ciasnych kopułach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz