piątek, 11 lutego 2011

Sztokholm, p.3



JAIME HAYON wygląda jak w czepku urodzony. Z rodziny bez tradycji rzemieślniczych czy projektowych. Mama prowadziła restauracje, a może knajpę lub garkuchnię? (takie biografie łatwo zmanipulować), Zaczynał jako street artowy, potem jako artysta przeniół murale i instalacje do galerii, tera jest w czołówce starsignersów i współpracuje z takimi brandami, przy których Camper jest tani i offowy. Ambasador marki, prawie zawsze w butach Campera. Tych zaprojektowanych przez siebie. Jest bardzo hiszpański, nie tylko przez kozią bródkę. Jego steet artowe dokonania są bardzo ala Picasso (rysunki of course), a nonszalancja godna Salvadora Dali. Podobnie jak meble, surrealizm pełną gębą. Jest otwarty, hiperaktywny, postrzelony, showmeński. Dr Jekyll i Mr. Hide - sam o sobie mówi. W prezentacji nadużywa słów: funny, crazy, freaky and weired. Ale to co mówi ma głęboki sens.

Jedyną rzecz jako wykonał z plastiku to krzesło z wysoką budką



To jeden z jego debiutów. Od tej pory współpracuje z rzemieślnikami. Zachowanie tradycji rzemieślniczych traktuje jak(o) misje. Otrzymał zlecenie na projekt krzesła. Wyszła szafa. Ale jaka.



Współpracował przy niej z mistrzem rzemieślniczym od pianin. Wszystko jest ręcznie lakierowane.

Kolekcjoner rzeczy dziwnych (ach! zobaczyć kolekcje). Kupił prototyp krzesła Gaudiego do Casa Mila (okropieństwo btw.) Otacza się przedmiotami, które mówią coś o rzemiośle, o technice wykonania. Które mają charakter i gadają między sobą (czyt. zachodzi między nimi interakcja)

Zapytany o źródło inspiracji, daje popis niestandardowego myślenia. Podaje Encyklopedię Laurousse'a. Otwierasz ją na "B", jak "boat". A tam różne rodzaje łódek. Więc dostajesz impuls i wymyślasz "vaseboat", "chairboat" or "boatboat". Excellent! Thank you JH.




Brak komentarzy: