28.06.2010
Mieszkańcy Norwegii nie trzymają psów ani kotów. Na podwórkach stoją same martwe ciągniki i koparki. Oprócz nich trzyma się jeszcze swoje domki letniskowe, rozsypane na stokach gór, bez wspólnej miedzy czy płotu. Krajobrazu nie uzupełniają krzyże ani kapliczki. Ot, sporadycznie mały zbór w miasteczku.Nie stawia się tu kapliczek na rozstajnych drogach, ani krzyży na szczytach gór. Wyobraźnia katolicka jednak uzupełniła by ten krajobraz o elementy małej architektury, sakralnej.
Przy wodospadzie Voeringsfossen, przy ścieżce na tyłach dziewiętnastowiecznego hotelu, coś wyskoczyła przede mną na drodze: pokraczne, zamajdało długimi nogami niczym pacynka. Widziałam kątem oka.
22.30 - słońce jeszcze wysoko nad horyzontem
wtorek, 29 czerwca 2010
Tu mieszkają dzikie stwory:
27.06.2010
Przynajmniej pod wodą. Z powierzchni zostały przetrzebione, albo siłą woli człowieka zamienione w gips lub gumę. Zamiast po domostwach i zagrodach straszą teraz na deptakach i sklepach z suwenirami.
Niekształtne, przysadkowate, garbate olbrzymy mające magiczne moce,
Próbuję stworzyć do tego krajobrazu jakieś kulturowe imaginarium, ale nawet syreny jakoś wiarygodniej wypadają na Południu. Grzbiety fiordów to zaklęte w kamień dinozaury. Nagie, ostre skały to zwierzojady, za karę im wiatr po plecach hula. Łagodne, porośnięte lasem brontozaury o długich szyjach zanurzają ogony w wodach fiordu.
Dzień teraz kończy się po 24.00, lekko zmierzcha, by po godzinie łagodnie przejść w poranek dnia. Chociażby w tej jednej liminalnej godzinie mógł cię potrącić jakiś Nieznajomy. Mało prawdopodobne, Norwegowie nad wyraz grzeczni, aż żal tych silnych wielkich dłoni na podawanie sobie rąk.
nieprzyjazne ludziom, nawiedzały okolicę w ciemnościach nocy, zaskocozne przez światło pękały albo kamieniały.
A może wszystkie stwory drzemią w głębinach czekając na nadejście jesieni, kiedy ledwie parę godzin dnia, pozwala na przyniesienie drewna do sauny, na nic więcej.
Czy może Norwegowie wytrzebili duchy wraz z wprowadzeniem prohibicji...
Przynajmniej pod wodą. Z powierzchni zostały przetrzebione, albo siłą woli człowieka zamienione w gips lub gumę. Zamiast po domostwach i zagrodach straszą teraz na deptakach i sklepach z suwenirami.
Niekształtne, przysadkowate, garbate olbrzymy mające magiczne moce,
Próbuję stworzyć do tego krajobrazu jakieś kulturowe imaginarium, ale nawet syreny jakoś wiarygodniej wypadają na Południu. Grzbiety fiordów to zaklęte w kamień dinozaury. Nagie, ostre skały to zwierzojady, za karę im wiatr po plecach hula. Łagodne, porośnięte lasem brontozaury o długich szyjach zanurzają ogony w wodach fiordu.
Dzień teraz kończy się po 24.00, lekko zmierzcha, by po godzinie łagodnie przejść w poranek dnia. Chociażby w tej jednej liminalnej godzinie mógł cię potrącić jakiś Nieznajomy. Mało prawdopodobne, Norwegowie nad wyraz grzeczni, aż żal tych silnych wielkich dłoni na podawanie sobie rąk.
nieprzyjazne ludziom, nawiedzały okolicę w ciemnościach nocy, zaskocozne przez światło pękały albo kamieniały.
A może wszystkie stwory drzemią w głębinach czekając na nadejście jesieni, kiedy ledwie parę godzin dnia, pozwala na przyniesienie drewna do sauny, na nic więcej.
Czy może Norwegowie wytrzebili duchy wraz z wprowadzeniem prohibicji...
środa, 2 czerwca 2010
Subskrybuj:
Posty (Atom)