Niedawno dzięki ścieżce dźwiękowej ze spektaklu Vollmond odkryłam Alexandra Balanescu. Melodie pochodzą z płyty dedykowanej Marii Tanase. Piękność. Mówią na nią rumuńska Edith Piaf, choć z urody bliżej jej do Fridy Kahlo albo Rachel Weisz. Mi przypomina Zuzannę Ginczankę. Też należała do bohemy literacko-muzycznej lat 20, tylko polskiej. Debiutowała w 1937, Fermor prawdopodobnie spóźnił się o miesiące. A może nie? Romansował wówczas z księżniczką bizantyjską Balashą Cantacuzene, spędzał dni w Balenj na granicy rumuńsko-mołdawskiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz