Sandomierz jest miastem nekrofilskim. Miasto w swoich opowieściach delektuje się krwią. Większość historii i legend odwołuje się do rzezi dominikanów podczas najazdu tatarskiego. Najsłynniejszym parkiem miejskim są Piszczele, wąwozy łączące nowe i Stare Miasto. Przez wieki deszcze wymywały lessową glinę, odsłaniając ludzkie kości, Stąd nazwa. Jeden z licznych kościołów, służą od wieków do czczenia kolejnych chwalebnych śmierci, kryje zabalsamowane zwłoki Morsztynówny, co to ni Polaka ni Niemca nie chciała, aż z tej niepokalanej świętości, po śmierci, jej ciało zaczęło roztaczać woń fiołków i bratków. W Sandomierzu odkryto na cmentarzu zwłoki ze śladami sekcji z początku XIX w.. Sekcje były wówczas zakazane przez Kościół, zaczęto je wykonywać dopiero w latach osiemdziesiątych XIX wieku na uniwersytetach, ale nie w takich małych, jak sandomierski szpitalach. Widocznie jakiś miejscowy medyk w ten nielegalny sposób uczył się anatomii.
Co więcej? Kilometry miasta sięgające kilkunastu metrów w dół. Niczym lustrzane odbicie zagrzebane w ziemi. Po co? W średniowieczu był tu tak dobry klimat, że okoliczne wzgórza pokrywały winnice. Sandomierz był drugą po Krakowie stolicą Małopolski, kupcy gromadzili towary i beczki z winem na sprzedaż. Siatka piwnic pokryła całe wzgórze, zryte jak ser. Efektem czego, w latach 70-tych, przed ostateczna renowacją i zasypaniem części z nich, sprzed kiosku zniknął facet, tak po prostu zapadając się znienacka. Część współczesnej mitologii miasta. Takie tam urban legend.
I katedra, everlasting love. Gesamstkunstwerk mieszczący wszelkie rodzaje sztuk, w tym przypadku plastycznych. Bizantyjskie freski, będące śladem kolonizacyjnych zapędów Jagiełły, chcącego zaszczepić na polski grunt sztukę Wschodu. Masochistyczne obrazy Karola de Prevost, z rzezią dominikanów, utrzymujący się w powietrzu narkotyczny zapach kadzidła i ubranych w białe komże, gładko przyczesanych ministrantów i putta Polejowskiego nad rokokowymi ołtarzami. Putta pokraczne, powykręcane skoliozą i trądem, o histerycznym, złośliwym spojrzeniu. Wybitny przykład rzeźby lwowskiej XVIII w.
c.d.n.



Brak komentarzy:
Prześlij komentarz